Gniazdko. Są drzwi. Ni ma drzwi
Mężuś spiął się i wije gniazdko na zimę.
Jest grzejnik, a zatem chłód Mężowi (ugryź się babo w język! SAMOCHODOWI! ) nie grozi, o ile oczywiście będzie go do czego podłączyć (grzejnik oczywiście, nie Męża). A podłączenie musi poprzedzić położenie finezyjnych płytek w kotłowni (ufam, że podłogowe płytki za całe 14 ziko, leżaki magazynowe z 2011 roku, da się walnąć z powodzeniem na ścianę), następnie zamówienie i zainstalowanie niejakiego Klimosza (jakiś super-eko-wybajerzony- wszystkopalący model).
Niepokoi mnie, że Mąż się wyraźnie rozhulał z tematem garażu, albowiem:
- grzejnik, w początkowej fazie przemyśleń, miał być symboliczny, z jakiegoś hydraulicznego demobilu, a jest nówka sztuka nieśmigana (skandal !:P)
- podjął ostatnio dyskusję na temat- tadadadadam- KOLORÓW. Okazuje się, że kuszą go modne (?) szarości na ścianach. Zbyłam ten fakt odburknąwszy, że pomalujemy tym co jest. No daj chłopu palec, tj. połóż kafle, wymień płyty OSB na bramę i ot co? rękę odgryzie!
- już leci, pędzi kupić parapet pod swoje hiszpańsko- luksferowe okienko. Gdyby Mu pozwolić to pewnie by po granitowy poleciał i na plecach przytachał.
(Ewidentnie wszystko to zmierza do przeprowadzki)
A propos bramy to cały dzień z przerwami trwała ostatnio instalacja takiego czegoś:
Dlaczego u licha te całe bebechy są na wierzchu??
No i wypada wspomnieć jeszcze parę słów o dłuuugo wyczekiwanych drzwiach wejściowych:
Są drzwi:
Ni ma drzwi :( :
No a my z powodu:
- zdemontowania drzwi tymczasowych żeby umożliwić monterom (potencjalny jak się okazuje) montaż drzwi, o których mowa powyżej (zanim okazało się, że mają defekt oczywiście)
- przykręcenia na szybko niezawodnych płyt OSB
- zabezpieczenia bebechów bramy przed wszechobecnym pyłem od szlifowania pomieszczenia na G (G jak Gniazdko) (vide: nie da się wejść bramą)
…będziemy chyba przenikać przez ściany (przynajmniej do czasu dostarczenia nowych/naprawionych drzwi).