Od niecałego roku mieszkamy w naszej stodółce. To taki czas, kiedy powoli "wyłażą" kity/ hity i można pozwolić sobie na pewne obserwacje i wnioski.
To też czas, w którym prace budowlane spowalniają, często maleje motywacja, a na wierzch wypływa prawda objawiona, że "przy domu zawsze jest co robić".
Ostatnie miesiące pozwoliły nam na zrealizowanie planu minimum dotyczącego terenu na zewnątrz.
I tak: samodzielnie zrobiliśmy opaskę wokół domu, położyliśmy tynk mozaikowy na cokół domu, obłożyłam kamieniem schody wejściowe, sprytna ekipa wykonała nam taras.
To dla nas również czas ... reklamacji. W zasadzie o reklamacjach, a z tym powiązanych kitach, można by napisać broszurkę lub poradnik. Albo chociaż popełnić wpis podlany porcją łez i wyrwanych z głowy włosów, na co się chyba skuszę.
Póki co jednak na tapetę leci Pan Tarasso:
Powierzchnia tego wyczekanego tworu, wliczając w nią stopnie, jest większa niż mieszkanie, które wcześniej zamieszkiwaliśmy- jest to dla nas szok totalny, a także o połowę mniejsza niż powierzchnia mieszkalna naszego domku. Szok numer jeden.
Na wykonanie tegoż poszła cała masa kruszywa, wliczając w to trudno dostępny na tamten czas w naszej okolicy grys granitowy 2-5mm, który nakazała nam kupić ekipa sprawnych i PRACOWITYCH chłopaczków. Przez moment podwórko wyglądało jak stacja przeładunkowa kruszywa z różnorakimi kupkami. Największy koszt tych wszystkich kupek na naszym podwórku stanowił... koszt transportu (sick!).
Cała tarasowa robota zajęła naszym dwóm Chłopakom chyba kilkanaście godzin- co stanowi dla nas szok numer dwa w tym temacie.
Na finiszu prac, przez naszą pomyłkę w wyliczeniu powierzchni, zabrakło KILKUNASTU cegiełek bruku klinkierowego, który kupiłam okazyjnie, jako końcówkę niewydarzonej kolorystycznie serii (gruuubo poniżej 2 zł/sztukę cegły klinkierowej w pierwszym gatunku!)
A ponieważ w sklepie, w którym klinkier zamawiałam nie mieli już ani jednej cegły z tej niewydarzonej partii postanowiliśmy pojechać 120 km w jedną stronę, żeby obejrzeć partię, tzw. poprawną aby coś spróbować dosztukować.
Okazało się, że cegiełki, które były na stanie spokojnie można było dopasować pod kolor tego co mieliśmy już wbudowane, dodatkowo panowie ze sklepu zdjęli parę sztuk cegiełek z wystawy i tym sposobem kolor na całym tarasie jest jednolity.
Polecam przy okazji sklep z klinkierem z Nowej Wsi Rzecznej- obsługa profesjonalna przy sprzedaży, kulturalni i pomocni panowie z obsługi magazynu, duży wybór klinkieru. Natomiast obsługa i dostępność towaru w sklepach w moim rodzinnym mieście, na obrzeżach którego aktualnie mieszkamy a które nie jest wcale małe pozostawia wieeele do życzenia. Szok numer trzy stanowi dla nas to, że utrzymują się na rynku.
Pozostaje tylko umeblować tarasisko. Korci mnie kupić używane krzesła rattanowe i pomalować na jakiś żywy kolor i dobrać do nich jakiś drewniany stół do odnowienia. Do tego umyśliliśmy zrobić coś na kształt krótkiego płotka z palet (żeby chociaż częściowo się osłonić), jak z ogródków piwnych, skręcanych na zawiasy. Praca w toku.