Czas to pieniądz
Chyba marny to klient, który chce zapożyczyć się w banku na kwotę z 5 zerami.
Stan sprzed dobrych kilku tygodni:
Inwestorzy ubiegają się w banku X i banku Y o założenie chomąta kredytowego na lat kilkadziesiąt.
Oferty podobne, choć bank X jednak bardziej na plus.
Bank X zdaje na bieżąco relacje z postępu sprawy, ładnie mówi, trochę nawija makaron na uszy, ale widać że się stara.
Bank Y jakiś milczący, wciąż z czymś poślizg, a to rzeczoznawca się nie skontaktował, a to brakuje podpisu na którymś z wieeeelu dokumentów.
Stan obecny:
w banku X udzielono Inwestorom pożyczki, podpisano umowę, wypłacono część kasy, Inwestorzy kasę już nawet skonsumowali.
Któregoś dnia telefon. Dzwoni wyczekiwany (no powiedzmy) Bank Y !!
Czyżby pokornie czekający na założenie chomąta Inwestorzy dostali wreszcie łaskawą zgodę?!
A wcale nie-e! Pudło!
Bank Y coś pokręcił, ktoś czegoś nie zrobił, czy zrobił źle, rzeczoznawca musi powtórzyć wycenę działki, sprawa się trochę wydłuży, w sumie dokładnie Inwestor sam nie wie o co chodzi…
Hhmmm...
może, zwyczajnie, chodzi po prostu o pieniądze?