W oczekiwaniu na dach
Prace murarzy w zasadzie już się zakończyły. Poniżej efekty.
Pogoda strasznie wietrzna, niechciane strażaki na kominach kręciły się jak oszalałe ("gratis od ekipy", dwa różne ...- sprawa do wyjaśnienia).
Jutro oczekujemy przyjazdu drewna na więźbę.
W międzyczasie podpisana umowa na dostawę energii. Hura- niedługo będzie można hulać z kilowatogodzinami!
Ale zejdźmy na ziemię:
Bardzo szybko założono nam licznik.
Wczoraj "nasz" elektryk miał czynić dalsze kroki ku wymarzonemu prądowi budowlanemu. Okazało się jednak, że główny wyłącznik w skrzynce energetycznej nie chciał za bardzo przy sobocie współpracować. Infolinia operatora- nieczynna w sobotę. Infolinia dystrybutora- oczekiwanie na połączenie z konsultantem, przełączanie numeryczne, itede itepe.
Finalnie dostalismy pozwolenie zdalne od dystrybutora na sprawdzenie działania licznika we własnym zakresie, w tym na zerwanie plomb. Elektryk po weekendzie rzeczony wyłącznik wymieni. Dystrybutor plomby nowe założy, my oczywiście za nowe zapłacimy, a jakże...
I kilowatogodziny popłyną aż miło...
Widok na okno/drzwi tarasowe i okna pokoików:
przód domu:
kominy ze strażakami, ech...
wejście: