Wdzianko na lato
Nowe szaty naszej stodoły rodziły się w bólach przez dwa miesiące. Zaskakujące jak długo można robić tak mały dom. Panowie Elewacyjni pobili rekord na zewnątrz, my natomiast bijemy rekord wykańczania środka, prędkość naszych prac jest odwrotnie proporcjonalna do metrażu stodoły, czy jakoś tak.
Nowa elewacja z jednej strony została ochrzona na całej swojej powierzchni- czy to pyłkiem, czy złotem z nieba- nie wiem- małe kropki brązowe i pełno ich. Kolorystycznie pasują idealnie do podbitki. Już nawet psy wieszałam na Elewacyjnych, że może jakieś elementy przy podbitce malowali naszą bejcą i ścieka od upału :D Ale to raczej nie to, bo brązowe plamki są też na aucie postawionym 3 metry od domu.
(dzisiaj nieco uprzątnęliśmy garaż po bytowaniu Elewacyjnych, otwieramy przypadkowo wiadro tynku, które zostało, a tam...kielnia w środku. Kielnia w wiadrze, Poziomica na dachu. A może te rzeczy po prostu lewitują?)
Dziś zagościł u nas zacny Kierbud, zwany Yetim. Wizyta, jak każda jego u nas, zasługująca na czerwony dywan i przywitanie chlebem i solą. Ponieważ nieco się spóźnił byłam pewna, że zapomniał jak do nas dojechać. Już chciałam mu tłumaczyć drogę dojazdu, powtarzaną przeze mnie kurierom i innym jak mantrę średnio raz w miesiącu, ale obyło się bez i czerwone ciżemki były łaskawe stąpać po mojej ziemi. Ta jest, MOJEJ ZIEMI :D
Kierbud wytknął kilka bubli popełnionych przez Elewacyjnych, związanych z estetyką (choć Elewacyjny twierdzi, że sztuka budowlana a estetyka to dwie różne rzeczy. Masz ci los) i w sumie duperelami. Ogólnie dramatu nie ma, ale poprawki wymagane.
No i przymierzy się do końcowego wypełniania dziennika budowy, a my do kolekcjonowania papierków do tzw. odbioru. Na pierwszy ogień idzie pan Geodeta. Geodeta jest człowiekiem profesjonalnym w swym fachu, sprawnym i niedrogim. I tak naprawde to chyba najlepszy usługodawca z jakim przyszło nam współpracować dotychczas (chyba w swoim czasie podsumuję sobie wszystkie te kontakty budowlane, które mieliśmy (nie)przyjemność nawiązać).
A do zrobienia mamy jeszcze tryliard rzeczy, nawet nie ma sensu wypisywac najbliższych planów. O, a może by tak narysować wszystko zaczarowanym ołówkiem, to się szybciej urealni? ;)