R.E.M
Zwykły Polak na urlopie oddaje się tradycyjnym uciechom i zwyczajowemu odpoczynkowi pod znakiem wałka/szpachli/odkurzacza/grabi. I nic w tym nowego.
Natomiast zwykły pracownik budowlany (tu: nasza zacna ekipa elewacyjna) podczas zwyczajowego dnia pracy oddaje się… no właśnie… nie intensywnej pracy, bynajmniej.
Prace elewacyjne trwają od bitych dwóch miesięcy.
Stan na dzisiaj:
Uszkodzone drzwi wejściowe i rama okienna, takoż odpryśnięta dachówka i wgnieciona rynna, kupa odpadów styropianowych wielkości ¾ płyty, uwalone klejem i gruntem szyby.
Pozostawiane notorycznie na zewnątrz narzędzia własne, w tym np. poziomica na dachu oraz nasze pół wora fugi na ulewnym deszczu.
Mają do zrobienia jeszcze TYLKO wywiercenie otworów w podbitce pod światełka i wykończenie podbitki tym nieszczęsnym struktonitem , co będzie ich debiutem i nie zdziwi mnie, jeżeli się ulotnią, a ja zostanę z pampersem.
Niby rozumieją, poprawiają i coś się powoli do przodu kula, ALE…
O Niebiosa, dlaczegoż jesteśmy z Mężem takimi dupami ostatnimi?!
Krzątaliśmy się w chałupie na tym urlopie wypoczynkowym, patrzę ja przez okno, a tam chudy człowiek, w czapce, na rusztowaniu, siedzi jakoś w bezruchu.
Patrzę ja na niego dłużej- nic, beton, zastygł.
Z-A-S-N-Ą-Ł.
Szturcham męża, myśląc, że to moje urojenia od nadmiaru wypoczynku, ale nie ! REM po prostu! I nie chodzi tu o nazwę muzycznej grupy rockowej…
Narkoleptyk może jakiś, lub cukrzyk, kurczę… Lub po porostu przemęczony Polak w pracy…
Dobrze, że siedział na samym dole rusztowania, nogami gleby dotykając, uf.
-------------------------------------------
A wewnątrz urzęduje obecnie ekipa papraków totalnych: co pomalują, taśmę pod sufitem przykleją, to odpada. Zemszczą na farbę lateksową zarzekając się, że nigdy więcej taką malować nie będą. I niby rózne taśmy stosowali i różne techniki zrywania, od razu na mokro- nic, klapa, farba odchodzi aż miło.
„Najfajniej” im wyszło łączenie na jednej ścianie dwóch kolorów w pionie, istny cyrk! Farba po zerwaniu taśmy zeszła po prostu płatami, prawie jak po czyszczeniu kuwety malarskiej z farby:
W sumie skojarzenie z tradycyjną KUWETĄ jest tutaj jak najbardziej na miejscu. Ekipa do chrzanu, ale tej pozbyć się nie możemy za nic w świecie… (EDIT: oczywiście ta ekipa papraków to my sami).
Nawet wymyślili dośc prymitywną metodę, żeby zamiast od taśmy malować newralgiczne miejsca przy listwie, którą stosowali stolarze przy łączeniu cokołów mebli z podłogą. Listwa ma eleastyczne wykończenie i wygląda to tak, że jeden z papraków przykłada listwę do ściany mocno, żeby idealnie przylegała tą giętką częścią, a drugi paprak szybko, acz precyzyjnie macha wałeczkiem. Komicznie to wygląda, wprost boki zrywać! Aż dziw, że nie cyknęłam żadnego zdjęcia ;)
Inwestory ulegli reklamom i superdoporności na szorowanie, niestety. I papraki mają pod górkę.
Ale niech robią, swoim tempem, byle skończyli wreszcie, zwłaszcza że za darmo robią ;) bo w starym mieszkaniu sypie się dosłownie wszystko- chyba jakiś omen...