„Jak-do-brze-mieć-są-sia-da”
Zwłaszcza za płotem.
Ogrodzenie to coś, czego zdecydowanie excell nie chce przyjąć za stan faktyczny, ale jego namiastkę, czyli ¼ jakoś upchnęliśmy, skoro nadarzyła się okazja podzielić kosztami z sąsiadami.
Ekipa sąsiadom przytrafiła się mocno średnia, do kilku rzeczy można by się przyczepić, ale sam fakt posiadania płotu (w znaczeniu jednej czwartej) jest supersprawą. Płot ze zwykłych paneli fi 4mm, na gotowej podmurówce (nota bene jakoś źle spasowane te prefabrykaty bo są niezłe luzy tam gdzie podmurówka wchodzi w łącznik).
A propos sąsiadów:
W piątek wieczorem postanowiliśmy wpaść na budowę odebrać zapomniane przez Ślubnego Sklerotyka klucze od domu tkwiące w drzwiach od blaszaka i pokazać Dziecięciu przy świetle latarek koparkę pozostawioną przez monterów oczyszczalni (piątek piąteczek piątunio...dzień szaleństw, tygodnia koniec i początek i te sprawy...).
Dojeżdżając na miejsce, napędzeni lekką paranoją, wypatrzyliśmy światełko mrygające w oddali- pewnikiem KTOŚ CHODZI Z PETEM PO NASZEJ DZIAŁCE! Może to Sąsiadka, mimo tego jednostronnego płotu, mierzy odległość posadowienia oczyszczalni od granic? (paranoja, jak nic!). Po chwili okazało się, że kopara pozostawiona została na światłach, a z mroku wyłonił się nie jeden, a cztery ruchome punkty świetlne. I to w dodatku ruchome jakoś tak bez odpowiedniej koordynacji … napój bogów lub zmęczenie- jedno z dwóch. Ostatecznie bagnisty teren mógł sprawić, że panowie monterzy od oczyszczalni upragnionej szli jakoś bez ładu, choć jeden za drugim.
Jak oni w tych egipskich ciemnościach cokolwiek mogli zrobić (choćby „flaszkę”)- pozostaje zagadką?
Ogląd po ciemku na spenetrowaną ziemię, wystające kominki wentylacyjne i wyłazy, rozwiązanie problemu z niedziałającym gniazdkiem do zasilania pompy oczyszczalni - i powrót na tak zwaną chatę.
Następnego dnia na spokojnie jedziemy za dnia ocenić jak wygląda krajobraz po wieczornym koparkowaniu.
I oczom naszym ukazały się dwa sterczące dumnie kominki wentylacyjne, te same co wczora z wieczora, jednak (kurna) za dnia jakoś tak bardziej na środku działki (samo centrum po prostu, meritum no!), niż wykazały oględziny minionego wieczoru…
przedstawię na schemacie:
(umiejscowienie zbiornika pośredniego i drenów albo napój bogów/zmęczenie to sprawiło).
Mleko się rozlało, a zima upłynie mi na szukaniu zastosowań/aranżacji dla tych cudów estetyki …
-------------------------------
A zima nie powinna być nam straszna, albowiem zagościł u nas Pan Klimosz:
"Esy floresy fantasmagorie".