Żubr a może żubrówka?
(Nabazgrałam wcześniej długawy wpis i połowa się nie ukazała, co u licha?)
Porównując tempo pracy podczas budowy murów przez naszych pierwszych majstrów z naszymi wypocinami na finiszu to nasuwa się wniosek, że powinniśmy zdecydowanie dodać sobie jakiegoś powera lub sami się nawzajem poganiać batem. Majstry napędzali się żubrem i / lub żubrówką czasem, o czym świadczyły pozostałości znajdowane pośród hektarów. My napędzamy się motywującymi małżeńskimi gadkami- szmatkami, ale ogrom wyborów i tematów, które musimy podjąć jako laicy przy wykończeniówce jest zatrważający. No i trwająca od dwóch tygodni walka z przeziębienio- grypą najmłodszej (i bardzo pomocnej) osóbki oderwała mnie na dobre od wykańczania tego majdanu.
Nic to, byle do przodu, choć pomału.
Położyłam na ścianie taki staroć pozyskany z okolicznych poniemieckich budynków (jedyne 50 złociszy za m kw.):
Starocia jeszcze mi zostało, ale czort wie gdzie to jeszcze zamieścić.
Obecnie upycham między cegiełki fugę, której to już zdążyło mi zabraknąć, bo co nieco źle wyliczyłam. Ale na tę chwilę zapasy ściągnięte na plac budowy i jak grypko opuści me dziecię to ruszam dalej z tematem.
Obok cegiełki ustawimy koźlę. Póki co przetrzymujemy ją w kanciapie przeznaczonej na spiżarnię/ schowek. Warunki ma fatalne, bo podłogówki tam nie położylim. Maleństwo takie (mini dom, mini koza), Invicta Remilly:
Zdjęcie ze strony producenta.
Na ułożenie cierpliwie czekają panele zupełnie nieznanego nam do tej pory niemieckiego producenta JOKA. Zakupione w małym, acz profesjonalnym sklepiku z mazurskiej miejscowości. Ponoć dobra jakość ple ple ple, zaś kolor to dąb szampański :)
Ściany w niemal całym domku maźniemy dość nudnym kolorem o wiele znaczącej nazwie Rozmowa przyjaciół.
Puszki farby zakupione przez All*** dotarły w takim stanie, fatalnie zabezpieczone:
Sklep na reklamację na razie nie odpowiedział, choć wylała się niemal cała pucha, a reszta jest lekko kontuzjowana.
Oszczędność zakupu w porównaniu z lokalnymi sklepami i hipermarketem na O. jest powalająca. Jeśli jeszcze oddadzą mi całą pełnowartościową puszkę, to będzie git :P
Na tapecie mamy tak zwane rozkminki nad:
? kanałami wentylacyjnymi w kotłowni i kuchni- zetki/ napowietrzaki, jakie kratki; to działka mężusia- powstał nawet przepiękny projekt tegoż w programie typu Cad; ja ograniczam się do wyboru kratek od strony wizualnej- czy wysadzana kryształkami Svarovskiego czy platynowe może?
? sufitem podwieszanym w kuchni i oświetleniem w nim- Ledy/spoty/oczka halogenowe; czy na 12 V czy na 230V, jaka wysokość obniżenia sufitu żeby nie wyglądało głupawo biorąc pod uwagę niewielką odległość od nadproża okna do stropu i jaka szerokość; jaki rozstaw oczek; i tu również powstał piękny projekt, oby realizacja poszła projektantowi równie gładko;
? wyposażeniem jedynej łazienki- wanna w obudowie plastik- fantastik/ zabudowana/ na nośniku styropianowym; dlaczego nie ma pojemnych umywalek 80tek wpuszczanych w blat; jak to wszystko urzeczywistnić własnym sumptem lub przy marginalnej pomocy rodziny;
? drzwiami- serce mówi BIAŁE, rozum mówi DRE, jeśli to połączyć to wychodzi mi okleina biały mat Dre-CELL w modelu ramiakowym Nestor lub Piano lub malowane lakierem UV płycinowe (z dopłatą za płytę wiórową otworową) w modelu Binito; w tym ostatnim ościeżnica jest droższa od skrzydła- fakt pomijalny;
? napadem na bank/ 500 plus/ manną z nieba/ złotodajną krową. Bo koza już jest.