Rocznica i trrochę o oknach
W okolicy rocznicy tzw. wbicia łopaty okazuje się, że budowa domu to nie- je- bajka, a babska intuicja- rzecz święta!
Małż dzwoni do szefa ekipy od elewacji, która to ekipa miała wejść na budowę z początkiem września (No ale nie „weszła”, bo tak: są dojezdni, a korki były przez wakacje, moce przerobowe małe, bo ktoś na Wyspy wybył i inne temu podobne, powodujące że terminy się przesuwały i przesuwały…)
i okazało się, że kolejne chopaki się ulotniły i że Pan Szef zaiwania sam i najlepiej jakbyśmy jednak szukali kogoś innego. No i Pan Szef oczywiście nie mógł nas powiadomić wcześniej bo sobie numeru nie zapisał (mimo kilku wykonanych do Pana Szefa telefonów. sick!).
Ale mam nadzieję, jako fan szklanki pełnej do połowy, że nie ma tego złego… Do teraz nie mieliśmy zaklepanego nikogo, kto by chciał (w swej wspaniałomyślności i łaskawie) wykonać podbitkę dachu z wykończeniem deski czołowej, więc może szybciej znajdzie się ktoś chętny do obu tematów (Pan Szef ekipy dociepleniowej podbitki nie robi na ogół, ale ostatecznie mógłby, za nie małą cenę…)
Ale nic to. Na jutro umówiliśmy potencjalnego Wykonawcę. Bądźmy dobrej myśli :)
Hitem ostatniego tygodnia są ukochane nasze okna…
...które, mimo że zakupione w lutym A.D 2016, to były już dwukrotnie regulowane. Ostatnia, piątkowa, regulacja nie przyniosła dla nas dobrych wieści, bo okazało się, że skrzydła się powypaczały i że konieczny będzie serwis producenta (mamy skrzydła - landary - 140 cm szerokości, nikt nam nie odradzał takiej wielkości podczas zakupu).
Serwisie Vetrexa, przybywaj!
Tymczasem prace w kotłowni trwają. Z pomocą rodziny ułożone zostały kafle. Jakość tzw. Pierwszego gatunku w cenie 14 ziko za metr jednak nie powala, krzywawe miejscami.
Hmm, no cóż, przy budowie kolejnego domu, tego dla przyjaciela, kupię jednak ciut droższe płytki :)
(Zamówiliśmy dzisiaj również Klimosza na tę wykafelkowaną kotłownię :) )